ulubieńcy – październik 2018

To nic, że jesteśmy już praktycznie w połowie listopada. Nic, nic… Ja tu do was z październikiem zaglądam i przynoszę kilka przyjaznych, spotkanych po drodze przedmiotów, przeżyć, ludzi…
KSIĄŻKA
W myśl zasady, że miesiąc bez książki jest miesiącem straconym, biegnę w podskokach polecić Wam książkę, którą niedawno skończyłam czytać. To, że jestem psychofanką Astrid Lindgren raczej już wiecie. To, że zarażam młodego miłością do Pippi Langstrumpf, wesołej brygady z Bullerbin, Mio czy „Dzieci z ulicy Awanturników”też pewnie Wam nie umknęło…
Kiedy w księgarniach pojawiły się listy pisane przez 11 lat między dwoma niezwykle inteligentnymi kobietami – Astrid Lindgren i jej przyjaciółką Louise Hartung wiedziałam, że muszę je przeczytać. Ponad 600 listów (!), a w nich wyrazy uwielbienia, opis życia w powojennej Europie (głównie w Berlinie i Sztokholmie), historie rodzinne i te związane z pracą, podróże, wypadki i … miłość. Czytelnik szybko łapie się w emocjach i uczuciach łączących Niemkę i Szwedkę. Louise Hartung nie jest w stanie utrzymać w sekrecie tego, co czuje do nieco zdystansowanej Astrid. Szwedzka pisarka pragnie utrzymać przyjaźń, ale „miłość cielesna” jest dla niej możliwa jedynie z mężczyzną.
Zasypywana kwiatami i różnorodnymi upominkami raz wydaje się wycofywać z przytłaczającej ją relacji, by za chwilę znów prosić o zrozumienie i utrzymanie kontaktów. Louise walcząca o choćby kilka wspólnie spędzonych godzin, wydaje się być zbyt nachalna, ale jednocześnie jest przyjaciółce w 100% oddana.
Wspólne przejażdżki po nocnym Berlinie, dni spędzane na Furusund, listy przesyłane ze słonecznej Sardyni, niekończące się rozmowy o sytuacji politycznej, literaturze i codziennym życiu. Kobiety, które wyprzedziły swoją epokę o lata świetlne. Odważne, błyskotliwe, niezwykle pracowite, inspirujące. Takie też są ich listy…
Polecam na jesienne i zimowe wieczory <3
„ASTRID LINDGREN, LOUISE HARTUNG. JA TAKŻE ŻYŁAM. KORESPONDENCJA” – TUTAJ
SPEŁNIŁAM MARZENIE
Zaczęłam od książki, ale październik to było totalnie moje święto… Z dwóch powodów! Pierwszym z nich było otwarcie sklepu www.covershop.pl <3 Myślałam o nim od dawna, marzyłam po nocach i planowałam od podstaw. Teraz mogę w końcu cieszyć się moim comiesięcznym kosztem stałym jakim jest ZUS, biuro rachunkowe czy koszta opieki prawie mojego prywatnego informatyka (pozdro Michał ;)). W pierwszym miesiącu działania sklepu odniosłam oczywiście stratę, ale helloł !!!! niewielką 😉 I to mnie naprawdę cieszy.
Wartością dodaną jest codzienne spoglądanie na półki pełne cudownych zabawek dla dzieci. Codziennie przeglądam internety w poszukiwaniu perełek i żeby jeszcze te perełki tyle nie kosztowały, albo żeby tak ktoś chciał sprzedawać mi na termin powiedzmy … 100 dni zamiast przedpłaty, byłoby pięknie 😉
Jeśli chcesz poczytać więcej na temat spełniania marzeń i mojego nowego miejsca w sieci, to pisałam o tym TUTAJ
36 LAT MINĘŁO JAK JEDEN DZIEŃ
Tadam!!!! W październiku obchodziłam również moje 36 urodziny. To, co dwa lata temu przyprawiało mnie o doła, czyli dodatkowy rok na liczniku, po przejściu przez raka piersi zaczęło cieszyć. Perspektywa spoglądania na wiek zupełnie się zmieniła i to co kiedyś martwiło dzisiaj biorę za dobrą monetę. 36 lat? Przecież to naprawdę niewiele. Mam nadzieję, że w zdrowiu i szczęściu będę świętować czterdziestkę, pięćdziesiątkę, sześćdziesiątkę i tak do setki 😉 Dziś nie boję się mijających lat. Dziś boję się lat upływających na nic nierobieniu, lat zmarnowanych i straconych szans. Stąd też m.in. przestałam myśleć o otwarciu sklepu. Po prostu go otworzyłam!
Ale wracając do urodzin. Świętowałam je jakieś 3 dni. Z przyjaciółmi, rodziną i … moimi „koleżankami z przedszkola” – jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało. Opowiem Wam o nich krótko, a za jakiś czas pewnie Was z nimi poznam.
Gosia, Aga, Ewelina, Ola i dwie Anie. Każda inna, każda nosząca w sobie piękno, każda z własnym bagażem życiowych przejść i doświadczeń. Nie wiem jak to się stało, ale połączyła nas fantastyczna przyjaźń. Dzień bez wiadomości na naszej messengerowej grupie zaliczam do tych dziwnych. Piszemy i rozmawiamy o dzieciach, przedszkolu, pracy, związakch i ogólnie o codzienności. Ola poleci najlepszą maseczkę, Gośka podrzuci ciekawą książkę do przeczytania, z Eweliną pośmiejemy się z facetów (nie naszych oczywiście ;)). Agnieszka, człowiek – złoto. Na wszystko ma rozwiązanie i każdemu pomoże. Nawet własnym kosztem. Anie, z którymi można konie kraść i gadać do nocy…
Raz na jakiś czas spotykamy się żeby się pośmiać, dobrze zjeść, wypić kilka drinków i potańczyć. Wspólnie celebrujemy urodziny każdej z nas. W tym roku obdarowujemy się „na pamiątkę” zestawem od Lilou. Nie wiem czy zobaczycie to na zdjęciu, ale moje piórko (jak i każdej z nas) ma z tyłu grawer „Mothers Power”… I ja w to wierzę. Mamy mają moc!
NISHKA MOVIE
Jeden z moich ulubionych kanałów na You Tube, który subskrybuję od pierwszego filmu. Natalię podczytuję od dawna. Prowadzi świetny blog, który znajdziecie TUTAJ. Jednak to jej filmy przyciągają mnie niczym magnes. Nishka towarzyszy mi w tych trudnych chwilach, kiedy muszę obrać ziemniaki, stoję w korku czy robię poranny makijaż. Jej głos mnie uspokaja, żarty naprawdę śmieszą i generalnie czuję, że w realu mogłaby zostać moją dobrą kumpelą 😉
Jeśli interesuje Was psychologia społeczna, chcecie posłuchać czym jest efekt pigmaliona, sprawdzić, kto mieszka w waszym mózgu lub dowiedzieć się czy narzekanie poprawi Wam nastrój, nie wahajcie się i zasubskrybujcie jej kanał >>> KLIK
Ja uwielbiam <3
MOI MILI
Skoro już jestem przy polecaniu twórców internetowych, to jest jeszcze jedna dziewczyna, o której chciałam Wam napisać. Kaja. Poznałyśmy się podczas jednej z blogowych konferencji, przegadałyśmy kilka godzin, miałam okazję „na żywo” zobaczyć jej cudowne dzieciaki – Milę i Leona i zakochać się w ich rodzinie. Od tej pory obserwuję ją w sieci, z podziwem spoglądam na jej powiększającą się w tempie ekspresowym społeczność i zazdroszczę dziewczynie pracowitości. Bardzo polecam Wam blog Kai (szczególnie jeśli jesteście z Warszawy), ale dziś przychodzę do Was z Instagramem tej fantastycznej rodziny…
Zdjęcia, które na nim znajdziecie, a także Insta Story, to rodzinny lajfstyle jaki mi się marzy. Podróże z dziećmi, te bliskie i dalekie (aktualnie są w Singapurze!), kreatywnie spędzany czas z dzieciakami i przepiękne foty z życia codziennego.
Polecam!!!! Link do Insta Kai >>> TUTAJ
PUPA
Nie przecieraj oczu i nie reguluj odbiornika 😉 PUPA to jedna z moich ostatnio ulubionych marek kosmetycznych. Nie omieszkałam skorzystać z ostatniej promocji na kolorówkę w Rossmanie i teraz cieszę się czarną jak noc maskarą Vamp! Extreme, paletą brązowo – beżowo – złotych cieni do powiek, koralowo – różową pomadką i świetnym podkładem, który ratuje moją niedospaną twarz każdego poranka. Oprócz kosmetyków marki PUPA muszę Wam polecić matową pomadkę w kremie Bourjous z kolekcji Rouge Edition. Jeśli nie boicie się mega mocnych kolorów, to mój wybór to Pink Pong (06)! Świetna!
Na dzisiaj to już wszystko. Jeśli chciałybyście żebym napisała o Was, Waszym produkcie, biznesie, czymś co polecacie, napiszcie do mnie na adres gosia@coverbaby.pl w temacie wpisując „ulubieńcy”. Dzięki temu może i ja poznam warte polecenia książki, treści internetowe, przepisy, kosmetyki… Czekam na Wasze propozycje ulubieńców 🙂
PRZEGAPIONE NA BLOGU…
JEŚLI CHCESZ ZOBACZYĆ KTÓRYŚ Z PONIŻSZYCH WPISÓW, WYSTARCZY, ŻE KLIKNIESZ W ZDJĘCIE LUB JEGO TYTUŁ <3
Mam patent na te dni, kiedy masz ochotę wysłać dziecko w kosmos lub wystawić na Allegro
W CO MOŻNA ZAGRAĆ Z TRZYLATKIEM CZY CZTEROLATKIEM – 4 ABSOLUTNE HITY
Nauka literek i cyferek – KLIK
GRA PLANSZOWA, Z KTÓRĄ TABLET NIE MA SZANS – KLIK
30 ZDAŃ, KTÓRE DODADZĄ DZIECKU SKRZYDEŁ
PIĘKNE KSIĄŻKI OD ROCZNIAKA DO STARSZAKA
Dołącz do fantastycznej społeczności CoverBaby na Facebooku – TUTAJ
i obserwuj moją rodzinkę na Instagramie – TUTAJ <3