Co mnie ostatnio mocno wkurza? Ciebie pewnie też.

Jeśli jesteś mamą trzylatka (lub 3+) już zapewne zdajesz sobie sprawę z tego, że charakter Świąt ulega małej zmianie. Taka subtelna metamorfoza, która ma znaczny wpływ na kształtowanie się tegorocznego Świątecznego budżetu. Nie wiem czy tylko u Nas tak to wygląda, ale od pewnego czasu co chwilę słyszę w domu „Mamo! To chcę! I jeszcze to!”. Ogłupiające reklamy bombardują Nasz dom. I żeby jeszcze młody spędzał dużo czasu przed tv. Skąd. Wystarczy pół godziny dziennie z Mini Mini czy innym cbeebies by młody zapragnął objąć w posiadanie pierdzące psiaki, ogromną straż pożarną oraz grę Karaluch. Szkoda, że nie możecie być świadkiem akcji „rodzic”, kiedy startuje blok reklamowy. Słyszę go z kuchni. Pierwsze głośniejsze dźwięki z odbiornika telewizyjnego, pierwsze głośne westchnięcie mojego malucha. Biegnę w fartuchu, z rękoma upaćkanymi w mące. Biegnę aby przejąć władzę… Mój mąż w tym samym czasie podnosi się z kanapy. O wiele szybciej niż zwykle. Już sięga po pilota, już go ma… Ufff… Tym razem zdążyliśmy usłyszeć tylko jedno „Kup mi mamo…”
Też tak macie? Ograniczyłam czas spędzony przed magicznym ekranem do minimum, umówiliśmy się z mężem, że do czasu Świąt nie wchodzimy z synem do sklepów z zabawkami. I nie dlatego, że boję się konfrontacji z trzylatkiem, nie dlatego, że nie potrafię mu odmówić kolejnej kopary. Umiem. Nie chcę jednak, żeby te wszystkie nachalne działania marketingowych ninja wpływały na kształtowanie gustu mojego syna. Na jego wybory zakupowe. O ile w przypadku takiego malucha możemy mówić o jakichś sensownych wyborach 😉
Jak wytłumaczyć trzylatkowi, że helikopter, który w reklamie śmigał niczym błyskawica, strzelał i wciągał na pokład ratowników górskich w rzeczywistości jest kawałkiem plastiku, którego jedyną funkcją jest świecące światełko na kadłubie? No jak? Jak wytłumaczyć, że wóz strażacki w rzeczywistości nie sika fontanną wody, a dołączony do niej plastikowy budynek – nie płonie? Basta! Nie myślcie, że zmieniłam zdanie co do zabawek. Nadal je uwielbiam i do Świąt pokażę Wam ich jeszcze troszkę. Ale tylko takich, które się u Nas sprawdziły, a nie tych, za których reklamę ktoś zapłacił grube miliony. Miliony, aby ogłupić Nasze dzieciaki i wyciągnąć z Naszych kont ciężko zarobione setki.
I cóż z tego, że Matka (miłośniczka pięknych, mądrych, edukacyjnych zabawek) już od miesiąca zastanawia się czym by tak uraczyć mojego syna 6 i 24 grudnia. Cóż, że stara się by zabawka, którą znajdzie w bucie nasz dziedzic nie została rzucona w kąt po 2 dniach, by służyła kilka lat ciesząc dziecko i rodziców. A są takie zabawki. Cóż z tego, skoro wszyscy zmówili się, by syn został zarzucony drogim, strasznym badziewiem, które ni w cholerę nie wpisuje się w gusta matki. W gusta syna też nie. Ale on przekona się o tym po 3 dniach posiadania „wymarzonego” dinozaura. Reklamy w tv, gazetki marketów podrzucane codziennie do skrzynki pocztowej, galerie handlowe bombardujące dziecięce mózgi z każdej możliwej strony. No nawet w toalecie takiego molocha usłyszysz z głośnika, że MUSISZ mieć Elzę i bałwanka Olafa. Tylko koniecznie tą z mikrofonem. MUSISZ. Rozumiesz? Bez tego całego grającego, skaczącego, świecącego badziewia Twoje dziecko zapewne nie rozwinie się prawidłowo.
Jak znaleźć kompromis, kiedy ja chcę kupić dziecku jakiś zestaw Lego, nowy zestaw ciastoliny i planszówkę, a On woła o Nerfa, kolejny wóz strażacki (trzeci !) i Shopkinsy? Skrzyknęłam dziadków i wszystkich tych, którzy Maćka chcą obdarować i ustaliłam, że w tym roku prezenty wybieramy razem. Przy okazji napisałam z Maćkiem list do Mikołaja. On dyktował, ja sporządzałam protokół. Podsunęłam mu pod nos katalog Playmobil, bo uznałam, że jest w odpowiednim wieku na ich farmę lub zestaw z samochodem kempingowym. M. co sekundę zmieniał zdanie. To chcę. Nie. Jednak basen. Albo traktor. Tamten… Ehhh… Chcecie wiedzieć co zamieścił w liście do czerwonego grubaska z białą brodą?
Niech zostanie w internetach na wieczną pamiątkę… Pewnie przeczytam to mając 60 lat i się lekko wzruszę 🙂
KOCHANY MIKOŁAJU
Mam na imię Maciek. Mam 3 lata. Przywieź mi proszę:
- Samochód z kibelkiem i wanną. Pierdzący. (czyt. Ugglys Pet Shop wypatrzony w reklamie tv)
- Lego City (ma 1 zestaw i mimo jego młodego wieku wkręcił się na maxa)
- Oreo (wiadomo ;))
- Książkę o Bobiku, który był w ogrodzie i robił kupę. (nie wiem, czy jest jakaś nowa część naszej ulubionej „Ja, Bobik”, ale chyba muszę skontaktować się z autorką, co by dopisała jakąś maleńką scenkę specjalnie dla jej oddanego fana)
- Nowy telewizor (ale że po co ???????)
- Shopkinsy (dziękuję reklamo za kolejne gumowe figurki !)
- Blok do rysowania
- Drogi Mikołaju. Chcę figurki – śmieciaki
- Zrób odkurzacza, który pierdzi i sprząta…
I tutaj matka rzekła, iż miejsce na kartce nam się skończyło. Bałam się usłyszeć co będzie dalej. Dzisiaj (o ile dotrwaliście do tego miejsca) zdradzę Wam jeden z moich sposobów na obronę przed tymi natarczywymi mediami. Odciąć od świata dzieci się nie da. Jeśli córka nie wypatrzy nowych Pony w tv czy na wystawie sklepu z zabawkami, na pewno powiedzą jej o nich kumpele z przedszkola. W końcu od czego ma się przyjaciółki 🙂 Moje też mi mówią o promocji na perfumy w ulubionej drogerii, czy o tym, że Pandora wypuściła nowe beadsy i powinnam je mieć. Pomysł, który Wam dziś sprzedam zaczerpnęłam z zajęć w Szkole Rodziców.
CZAROWANIE Z DZIECKIEM
M. po raz kolejny jęczy żeby mu kupić wielki samochód RC. Więc pytam „A gdybyś miał takie auto, to jak byś się nim bawił? Co byś z nim zrobił?”. W tym miejscu zaczyna się magia. Młody tworzy swoje scenariusze zabaw, a ja to jeszcze podkręcam. „A pomyśl synek. Gdyby do takiego auta doczepić śmigło. To mógłby latać. WoooooW… Jak sikorki w Naszym ogrodzie”. To działa. M. już zapomniał, że jeszcze przed chwilą wpatrywał się we mnie błagalnie, czekając aż ulegnę jego prośbie. Teraz fantazjuje razem ze mną i zawsze spontanicznie przeradza się to w jakąś wspólną zabawę.
Kolejny dzień, kolejna scenka:
„Mamo. Daj mi Kinder Niespodziankę”. Odmawiam, bo dostał dzień wcześniej. Tłumaczę. Nie działa. Jęczy. „synek, a ile Ty byś mógł zjeść tych jajek?”. Pokazuje wszystkie paluszki u rączek. Liczymy. Jest 10 jak nic 🙂 Mówię: „Ale byśmy wielką wieżę ułożyli z tylu jajek!!! A gdybyśmy tak rozpuścili tyle czekolady, to moglibyśmy w niej pływać. Mielibyśmy rzekę czekolady w pokoju”. M. patrzy na mnie roziskrzonym wzrokiem. Oczywiście chce mieć tą magiczną rzekę. Wyciągam z mojej skrzyni dwa prześcieradła i rozkładam po pokoju. Pokazuję jak wije się nasza „czekorzeka”. Młody tarza się po podłodze i wściekle rechocze. Myślicie, że pamięta, że chciał Kinder Niespodziankę? W życiu.
Myślę, że warto spróbować takich prostych sposobów na odciągnięcie uwagi dziecka. Uwierzycie, że jeszcze 2 – 3 miesiące temu wychodziłam ze Smyka z dumnie podniesioną głową? Bo mój syn O NIC NIGDY NIE PROSIŁ. Nawet o lizaczka. Sporo się zmieniło w przeciągu tych kilku tygodni…
Wracając do Mikołajek i Bożego Narodzenia. Co zrobi matka? Kupi ten pierdzący samochód chociaż ani on ładny, ani fajny (moim zdaniem), kupię te shopkinsy, chociaż szlag mnie trafia, że za kilka gumowych mini figurek zapłacę 60 zł. Kupi, żeby zobaczyć te iskierki zachwytu w oczach, bo chyba od tego jest Mikołaj. By spełniać te dziecięce marzenia. Kupię, choć jestem prawie przekonana, że to będzie zabawka na chwilę, na jeden wieczór, no może tydzień. Przed kolejnymi reklamami w moim domu chroń Nas Boże. Niech kolejne zabawki będą wybierane tak jak kiedyś. Mądrze. Niech będą przemyślane, a nie sprowokowane agresywną reklamą skierowaną do niewiedzących jeszcze, że telewizja kłamie dzieci.
Dajcie się troszkę pociągnąć za języki. Czy tylko ja mam w domu małego konsumenta idealnego? Czy tylko moje dziecię chłonie wszystko z dziecięcych reklam jak leci? Pocieszcie kochani 🙂 A jeśli choć troszkę identyfikujecie się z moim małym problemem, dzielcie się tym tekstem. Niech pójdzie tym od reklamy w biodra 😉
Sylwia
My po prostu nie mamy telewizora. Polecam! Moja trzylatka na pytanie co by chciała dostać od Mikołaja odpowiedziała że nowy kolor ciastoliny bo połączyła te co ma i wyszedł bury. I koniec. Odkąd poszła do przedszkola ogląda bajki z internetu i z płyt. Ma koleżanki w przedszkolu, w sąsiedztwie. Czasem pożycza od nich zabawki i następnego dnia odnosi. Jak spodoba jej się jakaś zabawka w sklepie to ją ogladamy i rozmawiamy co w niej jest fajnego, czy ma podobną w domu itp i odkłada na półkę. Mam jedno dziecko, może ona po prostu taka jest i reklamy wiele by nie zmieniły ale według mnie lwią część winy za ogłupianie dzieci ponosi TV.
admin
Podziwiam. Ja jednak nie wyobrażam sobie braku tv 😉 i chociaż oglądam coś Max. 3 – 4 godziny przez cały tydzień to chyba by mi brakowało piątkowego relaksu na kanapie 😉 do niedawna moj syn pytany co by chciał dostać odpowiadał : ciastko i piłkę . Coś się zmieniło 🙂 ale tragedii nie ma. Zaczynamy uczyć się oszczędzania (dostał skarbonke) i dokonywania wyborów. Całkiem nieźle nam idzie :*
Sylwia
Samo tak wyszło 🙂 Po kilku tygodniach po powrocie z wakacji zorientowaliśmy się, że dekoder jest wyłączony. Więc zrezygnowaliśmy. Córki nie było jeszcze wtedy na świecie. Też lubimy obejrzeć coś wieczorami. Ale nie korzystamy z tv więc sami decydujemy co i kiedy. I oglądamy bez reklam! Jedynym minusem braku telewizora w domu, który teraz dostrzegam, jest to że tv strasznie mnie drażni. Np u teściowej telewizor jest włączony „w tle”, niezależnie czy go ktoś ogląda czy nie. Więc wchodzę do pokoju i proszę o wyłączenie 🙂
admin
Telewizor w tle… uch… Nie cierpię tego 🙂
aśka
Mój ma 5 lat, gdy w telewizji zaczyna się blok reklamowy a akurat jestem w pokoju to na każdej reklamie ubiegam jego błagalne jęczenie i pytam się: „kupić??” Mały zafascynowany odpowiada „taaak” chyba że to „dziewczyńskie” reklamują to wtedy wiadomo, że „nie kupić”. Mały zadowolony bo jęczeć nie musi i prosić, a my po jednym pytaniu mamy spokój.
admin
My też niby po jednym pytaniu mamy spokój. Wystarczy że przytaknę : tak, kupię 🙂 jednak obawiam się, że poważnie oczekuje iż pod choinką znajdzie te wszystkie badziewia 😂
klaudyna
Na szczęście u nas tv brak, problem reklam jest nam obcy. Może to kwestia wieku, ale Tymek ma takie proste marzenia, piasek, autka… 😉
Z resztą nie ważne co dostanie i tak zawsze się cieszy! 🙂
admin
U nas niedawno też tak było 🙂 jak już pisałam jednej z dziewczyn : ciastko i piłka 🙂 teraz mam małego szatana 🙂
Marta
Moja córeczka (nieco ponad 2,5 roku) na pytanie co chce dostać od Mikołaja odpowiedziała „prezent, żebym mogła rozpakować”. Nie ważne co będzie w środku, byleby mogła go otworzyć! Szok!!! Bo jednak troszkę reklam widziała. Teraz już po kolejnym pytaniu stwierdza że jednak chce lalkę 🙂
admin
Słodziak 🙂
Iza D
Na szczęscie moja Polka ogląda zazwyczaj jeden kanał z bajkami, a tam się reklamy stale powtarzają 🙂 I już wybrałą co chce (oczywiście z reklamy), na szczęscie to solidne i mi też się podoba, więc poleciało na listę do Gwiazdora u dziadków (lalka Barbie Rockowa Księżniczka). A zabawki na 5 minut bym nie kupiła, ani też czegoś co mi się nie podoba lub niewarte swojej ceny. Niestety te reklamy kierują do dzieci, a one łykną wszystko. Dobrze, że to my dorośli kupujemy te zabawki 😉
Właśnie wczoraj pisałam na blogu, ze ja zabawki to kupuję… dla siebie, uszczęśliwiając przy okazji córkę 🙂
admin
Czasami się mylę 🙂 oby tak było i tym razem. Być może ugglys pet shop skradnie jego serce tak jak smieciaki o których pisałam kilka postów temu 🙂 zobaczymy. Najczęściej wybieram mądre i porządne zabawki. Tym razem poszłam za wyborami Maćka 🙂
Zwykła Matka
Hmmm, szkoda, żę moja córka ma taką dobra pamięć 🙂 tak serio, to wiadomo, że ten natłok świątecznych reklam przyciąga jej uwagę, wiele rzeczy jej się podoba, ale na szczęście rozumie, że nie można mieć wszystkiego! Ja zawsze kwituje krótko jej „to bym chciała. o tym marzę” odpowiadam ” wiesz ile ja bym chciała?” 🙂
Monika
Aż się wypowiem…. Moja prawie 5 latka ogląda reklamy w TV jak jesteśmy u dziadków. Ale i tak po każdej takiej wizycie (albo w trakcie) słyszę co to ona by chciała…. Dyskutujemy o tym zazwyczaj i jest ok. A jak się bardzo uprze na jakąś bzdurę to mówię, że jeszcze u nas w sklepie nie ma:) przez chwilę się dopytuje czy już jest, ale zwykle zapomina…
Raz uległam i na dzień dziecka dostała pieska Chi chi love. Takiego z torebką, w sukience, kapelusiku i bucikach – za prawie 100 zł…. Przez jakiś tydzień była zachwycona. Potem psiak dołączył do całej masy innych pluszaków, a jej najukochańszą przytulanką i przyjacielem jest psiak kupiony w jakimś ciuchu za 3 zł (sama sobie wybrała), który towarzyszy jej wszędzie…
Mój sposób na prezenty jest taki, że najpierw pomyślę co mogłaby dostać, żeby było sensowne, rozwijające itp a potem przedstawiam jej kilka opcji i ona wybiera:) I zawsze jest przekonana że to jej pomysł na prezent:)
admin
Bardzo dobra metoda 🙂 sama często również tak robię. Tak jest M.in. Z playmobil 😉 w tym roku postanowiłam się ugiąć z tym pierdzacym autem bo przypomina te do śmieciaków. A nimi młody bawi się od kilku miesięcy dzien w dzień 🙂 to na Mikołajki. A pod choinkę prezenty wybraliśmy my. Rodzice. Myślę ze mimo iż rozwijające i edukacyjne – młody będzie zachwycony :*
domowy bajzel
My mamy Tv, ale bez kablówki. Nie pamiętam kiedy był ostatnio włączony. Myśleliśmy żeby pozbyć się tego czarnego pudła, ale czasami(raz w mcu!) włączamy sobie z mężem jakiś film. Mateusz w ciągu tygodnia tv nie ogląda (chyba, że u dziadków jest). Czasami w weekend poprosi o jakąś bajkę. A jak w dni robocze chce coś obejrzeć, to włączam jeden odcinek Przygód Pytalskich na YT 😉
Także mimo, iż jestem mamą prawie 5latka pierwszy raz słyszę o Shopkinsach i Nerfie. Serio nie wiem co to jest.
A na jęki o nowe zabawki, które wypatrzy w sklepie lub gazetce reklamowej, pytam na którą listę prezentów mam wpisać: urodzinową, od mikołaja, czy na dzień dziecka. Wpisujemy i jest spokój 😉 Później przed samym świętem weryfikujemy, to co jest wpisane. Z reguły jest tam kilka pudeł klocków lego, ciastolina, książki i jakieś lalki. Jest nieźle 😉
A lista Maćka genialna! Fascynacja kupą to chyba jeden z elementów prawidłowego rozwoju chłopców 😉
admin
Mimo tych cholernych reklam jego lista nie wygląda najgorzej 🙂 lego i tak już dawno kupiliśmy. Czeka w szafie. Książkę o Bobiku i kupie narysuję sama. Auto pierdzace dostanie 🙂 A reszta… pozostanie na wieczną pamiątkę zapisana N liście. A swoją drogą M. też nie ogląda dużo tv. Wybieram mu konktetne bajki i ma mocno ograniczony czas. Ale sklamalabym twierdząc ze nie ogląda jej wcale 🙂 poza tym u nas genialnie działa to czarowanie.
Bizimummy
Jeszcze nie mam tego problemu, ale wszystko przede mną i z pewnością nie unikniemy tego. Sposób z czarowaniem jest genialny! Zapiszę to sobie i będę stosować w przyszłości.
Kamila Abramek
Chcielibyśmy wygrać taką podusie ponieważ uwiebiamy z synkiem wieczorne ,,przytulasy,, .Ten moment kiedy wieczorem zmęczona po pracy mogę przytulic mojego synka i widzieć jak zasypia w moich ramionach-becenne. Taka duża wygodna podusia bardzo by się Nam przydała byłby to wspaniały prezent od Mikołaja. Podrawiam Kama Abramek-MAMA 4,5 letniego Filipka.