Przegląd planszówek mojego przedszkolaka #1

Poza samochodami i wszelakimi masami plastycznymi, mój maluch wielką miłością obdarzył planszówki. Dziś pokażę Wam kilka, wchodzących w skład niezwykłego majątku Maćka. Tym razem skupię się na takich, które większość z nas zna.
OPERACJA marki HASBRO
W okresie przedświątecznym „Operacja” dosłownie atakowała mnie z ekranu telewizora. Na widok reklamy tej gry dostawałam ataku paniki, a mój trzyletni syn twierdził, że o niczym innym nie marzy (poza grą „Karaluch”, której reklama z reguły leciała jako kolejna ;)). Po dwóch miesiącach wysłuchiwania opowieści syna jak wspaniale bawiłby się grą Matka złamała się i wydała około 70 zł na kolejną zabawkę. I Matka nie żałuje. Bo „Operacja” to gra w którą młody chce grać sam (każda próba rozegrania partyjki z synem kończy się zdaniem „Mamo!!! Zostaw! Ja sam!”). I bardzo dobrze! Ja w tym czasie upajam się chwilą ciszy z książką w dłoniach lub ogarniam to, czego przy trzylatku do końca ogarnąć się nie da….
Do gry dołączono kilka małych plastikowych elementów, które wrzucamy w odpowiednie otwory zlokalizowane w ciele naszego pacjenta. Pęsetą próbujemy wyjąć je tak, aby nie dotknąć brzegu otworu, co dla malucha wcale takie proste nie jest. Paluszki pracują, motoryka mała aż wrzeszczy z radości, a ja z przyjemnością spoglądam jak za każdym podejściem precyzja ruchów młodego jest coraz doskonalsza. Jeśli coś pójdzie nie tak plansza zaczyna wibrować, a nos świeci się na czerwono. Gdyby nie fakt, że młody lubi operację przeprowadzać sam, oznaczałoby to, że szansę wyjęcia gwoździa z kolana ma kolejny gracz. Długo do gry nie byłam przekonana, ale muszę przyznać się do błędu. Chociaż nie jest to zabawka, która jest w ciągłym użyciu, to przynajmniej raz na dwa tygodnie młody przemienia się w szalonego chirurga.
Do kupienia TUTAJ
KRÓLICZEK PENTLICZEK marki GOLIATH
Jedna z naszych ulubionych „szalonych” gier. Cudne, precyzyjne wykonanie każdego elementu urzekło mnie kiedy tylko otworzyłam pudełko. Maćka zaś oczarował króliczek wykonany z miękkiej, ale mocnej gumy. Na naszym kole pierwszy gracz losuje czynność, jaką ma wykonać (wyjąć z kopca jedną lub dwie marchewki, oddać marchewkę ze swojego koszyczka, strata kolejki). Wyjęcie jednej z marchewek (za każdym razem innej) spowoduje, że króliczek wyskoczy ze swojej norki. Trzeba go oczywiście złapać i z tym mój synek ma jeszcze kłopot. Łapię więc za niego 😉 „Króliczek Pentliczek” to bardzo fajna gra, przy której nie sposób się nie śmiać. Obawiam się tylko jednego. Znudzenia. Bo gra do tanich nie należy.
Do kupienia TUTAJ
„O rety! Krety!” marki Mattel
Są dwie wersje tej gry. My wybraliśmy tą z planszą. Liczba graczy 2 – 4. Przeznaczona dla dzieci od czwartego roku życia, ale zdecydowanie już trzylatki sobie z nią poradzą. W zestawie mamy kolorową planszę, kostkę z kolorami, cztery urocze krety – pionki oraz młotek z piszczałką. Jeśli staniesz na polu z młotkiem (patrz: zdjęcia niżej) uderzasz przeciwników młotkiem (wiem, wiem… bardzo wychowawcze ;)). Ci muszą się cofnąć na start lub do jednej z trzech grot bezpieczeństwa umieszczonych na planszy. Wygrywa ten gracz, który pierwszy dotrze do skarbca. Proste! Ale, ale… To pierwsza gra przy której mój Młody się popłakał. Że przegrał z matką! No bo jak to tak? Do tej pory stawialiśmy głównie na gry kooperacyjne (TUTAJ), w których walczyliśmy o wspólny cel. Teraz przyszedł czas na naukę, że nie zawsze można wygrywać. Że liczy się wspólnie spędzony czas i dobra zabawa. Że wygrana nie jest w tym wszystkim najważniejsza. Ćwiczymy się w tej „trudnej” lekcji życia i robimy niezłe postępy. Gra jest naprawdę zabawna i do tego udało mi się ją kupić za niecałe 50 zł. Polecam.
Do kupienia TUTAJ
HOP HOP ŻABKI marki Mattel
Nie wiem czy znajdzie się ktoś kto jeszcze nie zna tej gry. To chyba już kultowa zręcznościówka dla całej rodziny. Pierwszy raz Maciek zainteresował się nią przy okazji wizyty w bibliotece „Abecadło” (świetne miejsce, w którym oprócz wypożyczenia książek można z dzieckiem ułożyć puzzle, pograć w gry, czy pobawić się klockami). I tak to się zaczęło. Kiedy któryś raz z rzędu syn wyciągał mnie do Abecadła żeby zagrać w żabki postanowiłam zabawkę mu sprezentować.
Mamy więc kręcące się drzewo, które dodatkowo co jakiś czas próbuje strząsnąć z siebie żabki, które już udało nam się na nim umieścić. Mamy cały stos żabek w czterech kolorach i cztery wyrzutnie. Wygrywa gracz, który w określonym czasie umieści na drzewie najwięcej gumowych figurek. Uwielbiam tą grę. Czasami zasiadamy do niej całą rodziną, wyciągamy z półki kiedy przyjeżdża dziadek, a kiedy mama jest zajęta gotowaniem młody bawi się nią sam. Jest świetna.
Do kupienia TUTAJ
Wcześniejsze przeglądy gier Maćka znajdziecie TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ. Wszystkie gry, które Wam dzisiaj pokazałam kupiłam na Allegro. W najbliższym czasie pokażę Wam Nasze kolejne gry, ponieważ mamy ich naprawdę sporo. Jeśli nie chcecie przegapić kolejnych wpisów polubcie nasz fanpage na Facebooku (KLIK). Będę też bardzo wdzięczna za każdy komentarz i udostępnienie tekstu.
Dajcie znać w jakie gry najchętniej grają Wasze Maluchy 🙂
Zwykła Matka
Mamy sporo gier, bo młoda uwielbia! U Ciebie najbardziej spodobała mi się ta z kretami! Juz ledwo mieścimy gry w pokoju córki, ale ….piszemy recenzje i młoda ma z tego uciechę 🙂
admin
Taaak 🙂 brak miejsca i nam dokucza 🙂
BeeMammy
U nas operacja to nieporozumienie. Bawili sie moze jakies 3 razy na krzyz. Za to karaluch sie sprawdzili dosyc czesto jest w ruchu
admin
U nas i jedna i druga co jakiś czas jest w ruchu 🙂
Baś
Artykuł bardzo przydatny. Całość dobrze ujęta i przyda mi się 🙂 Pozdrawiam!