O tym dlaczego nie wypiję z Tobą lampki wina

I oto nadszedł ten wielki dzień. Dzisiaj wybrałam się na zakupy, a właściwie śmiało można powiedzieć, że wykupiłam większość warzyw w sklepie osiedlowym i od jutra przechodzę na dietę. Który to już raz? Wbrew pozorom nieczęsto staję twarzą w twarz z moją nadwagą. Staram się unikać niczym ognia podłużnego lustra w szafie i udaję, że prawie się w nim mieszczę. Kiedy ktoś zrobi mi przypadkowo zdjęcie spoglądam z niedowierzaniem i jestem pewna, że to jakaś pomyłka, zły kadr… A może obiektyw aparatu niczym kamera po prostu dodaje 20 kilo. Ale moment. Kamera dodaje 5, co z pozostałą piętnastką?
To musi być moja zła siostra bliźniaczka. Znalazła mnie po latach i wykręca mi podły numer. Jacie! Jak ona może szczerzyć zęby w uśmiechu skoro jej organy są otłuszczone, serce, stawy – wszystko pracuje zbyt ciężko. Chichra się pijąc kawę z bitą śmietaną i zagryzając szarlotką, chociaż już jakiś czas temu jej onkolog powiedział, że utrata masy ciała to mniejsze ryzyko wznowy choroby… Zrobiło się poważnie? Tak, Ciebie – zdrowej kobiety – również to dotyczy. Nadwaga nie pomaga układowi odpornościowemu…
Zmuszę się by ruszyć cztery litery i zamiast tabliczki ukochanej, kokosowej Ritter Sport wciągnąć 50g śliwek. Bo tak! Mam dietę rozpisaną na dni, każdy jakby ubogi w cukier i ukochany rafinowany tłuszcz palmowy. Każdy pozbawiony kolorowych groszków z Biedry i lodów z lat pięćdziesiątych – najlepszych. Nic to… Niech ta moja siostra bliźniaczka odpowie za objadanie się o 23:00, skubanie pestek kiedy czyta książki i każdy kilometr przejechany autem, chociaż można było eko – rowerem.
Jutro niczym Bridget Jones stanę twarzą w twarz z wagą, której nie widziałam od miesięcy. Schowałam ją, bo „Bajeczny” smakował o wiele bajeczniej kiedy rano w łazience nie stała w rogu ta szklana bestia. Jutro zmierzę się z każdym zjedzonym cukierkiem, lampką wina kiedy młody już zasnął i ciasteczkami, które zjadłam sama, samiusieńka w drodze ze sklepu do domu (oczywiście autem). Wyjmę znienawidzony centymetr krawiecki i spróbuję ogarnąć nim każdą fałdkę mojego 37 letniego ciała.
W szafie czekają na mnie mniejsze o dwa rozmiary ubrania, sexi majteczki, które teraz mogę wciągnąć do połowy uda i ukochane małe czarne sukienki – wszystkie trzy – które mam zamiar wcisnąć na swój zgrabny tyłek z przyszłości. Już widzę podziw w oczach mojego męża i czerwony dywan, który rozkłada przede mną Pani doktor. I te pochwały… „Pani Małgosiu!!! Jakżde się Pani udało tak szybko zrzucić zbędny balast?”. Brawo ja – pomyślę i skromnie odpowiem, że to zasługa dietetyka, godzin przeznaczonych na jogę, marsze i krojenie pomidorów…
Czy ja siebie nie kocham? Nie akceptuję? Ależ skąd! Gdyby nie świadomość, że ruinuję sobie zdrowie i błysk w oku gdy widzę siebie w teledysku Filatov & Karas „Tell It to my hart” może zostałabym na zawsze Ciasteczkowym Potworem. Ale ja jadę na tych wrotkach jak szalona (zobacz sama). Nie zgadza się tylko skręt włosa i kolor skóry 😉 Ja siebie naprawdę lubię, ale… Zdrowie. To słowo klucz. Nie chcę żałować, że nie zrobiłam wszystkiego co w mojej mocy by być z moimi chłopakami jak najdłużej. Do końca!
13.08.2019
Waga – fatalna
Kieliszki wina – zero
Batoniki – zero
Sałata – do oporu
Jeśli ten wpis Ci się spodobał, będzie mi mega miło jeśli go udostępnisz. A nuż ktoś skusi się na odtłuszczenie serducha <3
PRZEGAPIONE NA BLOGU ?
Przestań próbować… Po prostu bądź lub daj mi uciec
4 ZASADY ANTYRAKOWEJ BIOLOGII, CZYLI CO ROBIĆ BY ŻYĆ DŁUGO I ZDROWO + WIOSENNE WYZWANIE
POTWÓR Z KTÓRYM MIERZY SIĘ KAŻDA MATKA – POKONAJ GO
Najlepszy prezent na roczek i dwa latka. Pierwsze i drugie urodziny – TOP 10
Dołącz do fantastycznej społeczności CoverBaby na Facebooku – TUTAJ
i obserwuj moją rodzinkę na Instagramie – TUTAJ <3