Świąteczne książki, które powinno mieć w biblioteczce każde dziecko

Jutro Mikołajki. Z tej okazji wyciągnęłam z lekko przykurzonych pudeł nasze drewniane renifery, czerwone gwiazdki z dzwoneczkami i świąteczne koniki na biegunach. Rozplątałam złośliwe kable od choinkowych lampek i zaczynam strojenie domu. To już chyba czas. Na pachnący lasem i żywicą świerk przyjdzie mojemu synkowi poczekać jeszcze dwa tygodnie, ale klimat świąteczny w naszych progach zapanował na dobre. Hej!
Wyciągnęliśmy również wszystkie książki, które mają cokolwiek wspólnego z zimą, śniegiem i Mikołajem. Dziś pokażę Wam kilka z nich. A jest co pokazywać! Matka płakała jak czytała! Serio! Wśród nich są pozycje takie, które każde dziecko powinno mieć na swojej półce.
„ŚWIĘTA DZIECI Z DACHÓW” Mårten Sandén, Lina Bodén
Otworzyłam paczkę, wyjęłam książkę i nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zacząć czytać. Sama. Bez Maćka. Ta i kolejna książka, o której dziś napiszę to prawdziwa perła (ogromne perlisko, nie jakaś tam perełka) wśród literatury dziecięcej. Dodatkowo i „Święta dzieci z dachów” i „Prezent dla Cebulki” podzielone są na tyle rozdziałów, aby można było je czytać począwszy od 1 grudnia, aż do wigilijnej nocy. Książkowe kalendarze adwentowe 🙂 My oczywiście nie wytrzymaliśmy i przeczytaliśmy już obydwie w całości.
„Święta dzieci z dachów” to opowieść magiczna. O Świętach, Mikołaju, nadziei, poszukiwaniu swojego miejsca w życiu. To historia trójki dzieciaków, które uciekają z domu dziecka i na dworcu w Sztokholmie spotykają bezdomnego, który nie może sobie przypomnieć kim jest. Mago, Stella i Issa przeżyją przygodę życia, a może nawet znajdą prawdziwy – ciepły i pełen miłości – dom. Może będą sunąć nad sztokholmską starówką w saniach ciągniętych przez renifery, a także będą walczyć ze złem. Może zamieszkają wśród kominów i chmur, a może w magicznym domu, gdzie człowiek czuje się jak w domku dla lalek. Nie mogę Wam napisać zbyt wiele, ponieważ nie chcę psuć radości z czytania. A musicie Matce uwierzyć na słowo, że nie tylko dzieci będą lekturą zachwycone. Ja kilka razy uroniłam łezkę, Maciek zadał miliard pytań. Czuję, że ta lektura nas w jakiś magiczny sposób wzbogaciła i wprowadziła w cudowny nastrój Bożego Narodzenia. Nie ma on nic wspólnego z przedświąteczną gorączką zakupową, szaleństwem robienia wielkich porządków i ocierania potu z czoła gdy kleimy setnego pierożka. To historia, która pozwala na chwilę się zatrzymać i skupić na rzeczach ważniejszych. Taka, która przeniesie Was do tajemniczej i magicznej stolicy Szwecji. To historia, która zostanie na długo w Waszych głowach. Gwarantuję!
I jeszcze jedno. Nie mogłabym nie wspomnieć o wspaniałych ilustracjach, które wraz z doskonałym tekstem tworzą tę baśniową aurę. Gapimy się w każdą z nich przez długie, ciągnące się w godziny, minuty. I marzymy…
Oprawa książki, płócienny grzbiet, grube kartki sprawiają, że nie mam ochoty wypuścić jej z rąk. To książka, która zostanie z nami na lata i którą mam nadzieję mój syn będzie w jakiś grudniowy, śnieżny wieczór czytał swoim dzieciom.
„PREZENT DLA CEBULKI” Frida Nilsson, Maria Nilsson Thore
Wydanie, ilustracje, forma kalendarza adwentowego – tutaj mogłabym się pokusić o wykonanie działania „kopiuj – wklej” z opisu książki „Święta dzieci z dachów”. To nasza zimowa perła nr 2! Jest tutaj jednak dużo poważniej i jak dla mnie smutniej. I wszystko o czym czytamy jest naprawdę ważne. „Prezent dla Cebulki” to książka, która podobnie jak jej poprzedniczka, wejdzie w Twoją pamięć i nie będzie chciała jej opuścić.
Cebulka to chłopiec, który mieszka w niewielkim miasteczku. Nigdy nie spotkał taty, ponieważ jak mówi jego mama „ona nigdy nie chciała tego mężczyzny, chciała mieć tylko Cebulkę”. A w naszym małym bohaterze coraz częściej daje znać o sobie tęsknota za drugim rodzicem. Nadchodzą Święta. Cebulka chciałby znaleźć pod choinką rower i … tatę. Czy jego marzenie się spełni?
Maciek z otwartymi ustami słucha kolejnych rozdziałów. Przeżywa. Przybiega z przedszkola i prosi, żeby zobaczyć co u tego chłopca od kur. I wcale mu się nie dziwię. Nie byliśmy w stanie czytać po jednym rozdziale do Świąt, ponieważ historia wciągnęła nas bardziej niż ukochane przez mamę krówki ciągutki.
„Prezent dla Cebulki” nie jest łatwą lekturą. Jest w niej ogromna tęsknota za pełną rodziną, jest złość do całego świata o to, że nie może być tak jak nasz bohater by chciał. Jest wstyd, bójka z kolegą, który wyśmiewa Cebulkę i kradzież. Jest też na szczęście przyjaźń z Alanem, Karlem i jego kurami. Jest ogromna matczyna miłość i piękne zakończenie. Jest też moment, który szokuje tatę Maćka 😉 W kurniku Karla umiera jedna z kur. Karl wynosi ją do śmieci. Mnie cebulkowy świat jednak nie szokuje wcale, bo jest do bólu prawdziwy. Pełen emocji dobrych i złych, ale prawdziwy. I za tę prawdziwość pokochaliśmy Cebulkę.
Prawie bym zapomniała 😉 W książce jest scena, w której mama pyta synka co ma mu kupić pod choinkę. Tłumaczy Cebulce, że nie stać jej na rower, więc może chciałby dostać np. klocki Lego? Jeśli czytacie więc Cebulkę dziecku, które wierzy w Mikołaja, uważajcie. Mój czterolatek jakoś nie zwrócił na to uwagi.
„YETI” Eva Susso, Benjamin Chaud
Dwie pierwsze pozycje były dla starszaków. Czas na zimowe lektury dla dzieci młodszych. Poprzedniej zimy książkę „Yeti” wypożyczyliśmy z biblioteki. W tym roku mamy już własny egzemplarz. Hurra!!!!
Młody przepada za każdym razem kiedy bierze do rąk książkę. Bardzo chciałby spotkać w lesie takiego śnieżnego potwora i kiedy tylko wchodzimy w nasz przydomowy gąszcz od razu udaje się na jego poszukiwania. Nic nie dają tłumaczenia Matki, że to baśniowa postać, że nikt jeszcze Yeti na swojej drodze nie spotkał (a bynajmniej nie ma na to dowodów ;)). On, ten kochany urwis, wie lepiej.
Uno i Mati biegną by pozjeżdżać z górki na desce. Zapuszczają się w gęsty las i zostają porwani przez człowieka śniegu. Czy Yeti okaże się przyjazny dla chłopców, czym zajmuje się na co dzień i jak chłopcom uda się wrócić na naleśniki, które przecież obiecał im tata?
„Yeti” to książka, z którą najlepiej zakopać się pod ciepłym kocykiem, wziąć do ręki kubek wypełniony gorącym kakao, zapalić ulubioną lampkę i czytać, oglądać, przytulić się do dziecka. Brzmi jak scenariusz reklamy przedświątecznej? U nas to działa 😉
„SKRZAT NIE ŚPI” Astrid Lindgren, Kitty Crowther
W kącie na strychu stodoły mieszka sobie skrzat. W nocy, kiedy wszyscy zasypiają, zakrada się do kolejnych zabudowań gospodarstwa i odwiedza różne zwierzęta, by porozmawiać z nimi. Odwiedza też ludzi. Jednak oni nigdy go nie widzą, śpią słodkim snem.
„Skrzat nie śpi” to jedna z tych książek, które rozgrzewają starcze serce matki. To również jedna z naszych ulubionych zimowych książek – usypianek. Treść jest łagodna, spokojna, nastrojowa. Idealna, by po jej wysłuchaniu zamknąć oczka i śnić o białym puchu i tajemniczej zagrodzie gdzieś w środku lasu.
„BULLERBYN. TRZY OPOWIADANIA” Astrid Lindgren, Ilon Wikland
To ostatnia książka, którą Wam dzisiaj polecam. Trzy świetne historie o dzieciach z Bullerbyn, w tym jedna pachnąca choinką, szyszkami i pierniczkami w kształcie prosiaczka. Więcej o tej książce pisałam w poście Lotta i Bullerbyn. Książki dla przedszkolaka.
Wszystkie książki znajdziecie na stronie wydawnictwa ZAKAMARKI → KLIK.
Jeśli spodobał Ci się mój post, zachęcam do udostępnienia go oraz polubienia mnie na Facebooku → KLIK. Tam jesteśmy równie często jak na blogu 😉
TosiMama
Chciałoby się mieć je wszystkie!
admin
Warto 🙂 szczególnie dwie pierwsze :*
mamacynamonka
My również bardzo lubimy Zakamarki i praktycznie każda pozycja, którą mamy to strzał w 10. Cebulkę uwielbimy ale po recenzji wiem, że nabędziemy również „Dzieci z dachów” i jeszcze „Yeti” mnie kusi i milion innych książek…:)
admin
Dzieci z dachów i Cebulka to teraz nasze ulubione książki. 🙂
Kasia
Swietne ksiazki. Polecam jeszcze Patrz Madika pada snieg, to bardziej o zmie, niz o samych swietach.
Monika D.
Wszystkie zamówione (prócz Święta dzieci z dachów). Po Twoich recenzjach tym bardziej nie mogę się doczekać. ;0
Kasia G.
Mój smyk jeszcze troszkę za mały ale kupimy na zapas
Dziękuje za recenzje są dla mnie bardzo cenne!
Kupiłam wiele fantastycznych książek i gier dzięki Temu blogowi i Tobie droga autorko❤️
Może będzie mi kiedyś dane odwdzięczyć się
Ola
Jestes cudna. Dziękuję za ten wpis i to jeszcze przed zamówieniami prezentów z księgarni. Jsk d obrze ze Cię mam:) Życzę cudownego czasu przygotowań, ja go lubie bardziej niz same Święta, które mijają tak szybko.