Dzikie Stwory, ZOO, budowa – czyli co ostatnio katujemy…

Są takie książki na półce Młodego, którym nie dawałam zbytniej szansy na sukces. A jednak myliłam się. Dwie z czterech książek, które ostatnio są u Nas w ciągłym obrocie na wstępie skreśliłam. Zamawiałam je przez internet i nie miałam okazji wcześniej widzieć ich w środku. Kiedy po otrzymaniu przesyłki otworzyłam je, poczułam rozczarowanie. Bo znowu książka w której praktycznie nie ma tekstu, bo książka, która ma jakieś takie mocno bure ilustracje, bo kolejna pozycja zrobiona pod gadżeciarskich rodziców, a nie pod moje dziecko. Ale Maciek od pierwszego czytania wszystkie cztery książki bardzo polubił. Codziennie dopomina się żeby poczytać o „dzikich stworach” i „o Panu od zegara i kota”.
„Pan Pikulik i nieporozumienie w ZOO” Kevin Waldron wyd. Łajka
Kevin Waldron jest autorem tekstu i ilustracji do „Pana Pikulika”, a właściwie powinnam zmienić kolejność… Bo ten genialny ilustrator najpierw stworzył piękne grafiki, a później opowiedział do nich świetną historię. Książka opowiada o przesympatycznym dyrektorze ZOO, który pewnego ranka stwierdza, że kurtka w której czuje się bardzo ważną personą, jest na niego za ciasna. Wychodzi jednak na obchód po swoim ZOO mijając kolejne zwierzęta i narzekając pod nosem. Wychodzi z tego niezły galimatias, ale o tym poczytacie już sami. Co uwielbiam w książeczkach dla dzieci, historia jest bardzo zabawna i poprawi humor niejednemu czytającemu rodzicowi. Wydana jest pięknie, ma duży format i obwolutę (co jest już niezwykle rzadkie). Dodatkową gratką dla Małych moli książkowych jest fakt, iż na każdej stronie ukryty jest maleńki czarny kotek – M. uwielbia go wypatrywać. Jest to pozycja, która od razu skradła serce całej rodziny. Serdecznie Was zapraszam do odwiedzenia tego niezwykłego ZOO, a my na swojej liście książek do kupienia mamy wpisaną kolejną część tej książki.
„Tam, gdzie żyją dzikie stwory” tekst i ilustracje Maurice Sendak” wyd. Dwie Siostry
Wydawnictwo „Dwie Siostry” jeszcze nigdy nas nie zawiodło. Chociaż wszystko wskazywało na to, że tym razem będzie inaczej. Kiedy pierwszy raz czytałam Maćkowi o dzikich stworach, przez głowę przechodziły mi takie myśli:
– Hmmm… Kolejna książka, w której na stronę przypada zero, jedno lub kilka słów, w porywach do paru zdań. Zaczyna mnie to nudzić, bo Młody coraz dłużej skupia się na tym co mu czytam i lubi, jak tekstu jest więcej (oczywiście pomijając miłość do książek tylko do opowiadania – typu Ulica Czereśniowa).
– Ilustracje – piękne, fascynujące, magiczne, ale mimo wszystko raczej nie dla 2,5 latka. Błąd! To, że mi się bardzo podobały to wiadomo, ale mój M. po prostu oszalał na punkcie tej książki.
Codziennie od 2 tygodni słyszę : „Mamo poczytaj o Stworach”. I biegnie z książką w łapkach wciskając się do małżeńskiego łóżka. Jeszcze w piżamce, jeszcze przed śniadaniem … co by mama o 7 rano troszkę się rozbudziła. I czytamy historię Maxa, który za swoje psotne zachowanie został wysłany do łóżka bez kolacji (co mi się akurat w opowiadaniu nie podoba!!!). A później – HEJ PRZYGODO!!! Max wyrusza w daleką podróż, by dotrzeć do krainy gdzie mieszkają dzikie stwory. Musi je okiełznać i zostać ich królem. Jeśli jeszcze nie czytaliście tej historii, to nie zdradzę Wam jak się ta wyprawa zakończy.
Nie jest to moja ulubiona lektura z półki Maćka, ale cóż począć. On wie lepiej co mu się podoba. Więc zwracam honor wydawnictwu Dwie Siostry – wiedzą co się podoba dzieciakom.
„Snów kolorowych, placu budowy” Rinker i Lichtenheld wyd. Nasza Księgarnia
Hit, hit i jeszcze raz hit!!! Jedna z ulubionych książeczek do czytania przed snem. Dla każdego automaniaka oraz automaniaczki 🙂 Świetne rymowane opowiadanie, w którym po kolei kładziemy spać wszystkie pojazdy z budowy. Dźwig, betoniarkę, wywrotkę, spychacz i koparkę. I naprawdę – kiedy biorę tę książkę do ręki M. już wie, że nie ma co dyskutować, bo skoro wszystkie pojazdy idą spać to On też!
Ulubiony fragment Małego:
(Betoniarka) „Nim pod kołderką smacznie uśnie,
ostatni raz betonem chluśnie”;
i drugi:
” Robi się ciemno… Wyłącza napęd,
opuszcza skrzynię, zamyka klapę.
Światła zgaszone. Trzaśnięcie drzwiami.
Nagle rozlega się głośne chrapanie…
cśśś, wywrotko, śpij słodko.”
Nie przesadzę jeśli napiszę, że pozycja ta wskoczyła na pierwsze miejsce bestsellerów Maćka (ex aequo z „Opowiem Ci Mamo co robią Auta). Ilustracje nie powalają na kolana, ale są miłe dla oka i przedstawiają wiele szczegółów z placu budowy,a to u nas gwarancja sukcesu 🙂 Polecamy… baaaardzo…
„Kochane ZOO” Rod Campbell wyd. EneDueRabe
Książeczka całokartonowa, o małym formacie. Nowość wydawnictwa EneDueRabe. Po otwarciu przesyłki pomyślałam, że oto zakupiłam książeczkę dla dzidziusia, a nie dla mojego dojrzałego prawie trzylatka 🙂 Maleńka ilość tekstu i kilka stron z okienkami za którymi kryją się zwierzęta z ZOO. No i znowu się myliłam. Książkę mamy dopiero od dwóch tygodni, ale Maciek codziennie ją przegląda. „Otwiera” kolejne przesyłki pocztowe sprawdzając jakiego stwora tym razem mu przysłano. I mimo faktu że dla Niego jest to zabawa na 5 minut, powtarza ją każdego dnia. Chociaż muszę się Wam przyznać, że powoli odchodzę od książek tego typu, pozostawiając je mamom roczniaków i niespełna dwulatków 🙂
Katarzyna O.
wszystkie pozycje jakie przedstawiłaś są ciekawe. 🙂 Najbardziej spodobały mi się dzikie stwory. 🙂